poniedziałek, 30 maja 2011

Heavy in your arms.

Esencjonalna piosenka ostatnich kilku dni, zgodna z rytmem bicia serca i biegiem natłoku myśli. Idealna do patrzenia sobie w oczy, synchronizacji oddechów i palenia trzech fajek pod rząd w blasku słońca. Utwór posiada rekomendację IPPiNN*. Musisz posłuchać !

notaaa. jak już obronię tą cholerną pracę to pójdę studiować reklamę. jak tylko mnie zechcą, a jeśli nie, to prędzej czy później przekonają się, że chcą ^^ Zbliża się pierdolony czerwiec, razem z tymi swoimi terminami, końcem, rozstaniami i zgrzytaniem zębów. Fuck. Wiosna na granicy lata niemalże, a człowiek się zadręczać musi.

I z racji tego, że ciągniemy to wszystko już prawie dwa miesiące i spędzamy czas ze sobą tak a nie inaczej, nie możesz ode mnie wymagać, żebym się nie przywiązywała. Ostatecznie każdy z nas jest (w jakiś sposób) emocjonalny. 

I was a heavy heart to carry
But he never let me down
When he had me in his arms
My feet never touched the ground.


ot i tyle w temacie.

*Instytut Pierdolniętych Prokrastynatorek i Niedoszłych Nimf. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz