poniedziałek, 4 lipca 2011

C'est la vie !

Oh ta gueule.

zaiste, kurwa, zaiste. Nie wiadomo właściwie jakim cudem, ale udało się obronić to coś, szumie zwane licencjatem, i teraz można już się przekwalifikować na tzw. wyższą klasę bezrobotnych. Oczywiście tylko do czasu, bo przecież nie da się długo wytrzymać z widmem bankructwa absolutnego chuchającego w kark. Oczywiście znalezienie pracy w szale sezonu graniczy niemalże z cudem. Pierdoleni maturzyści, kurwa ich mać. Broń Boże, nie miała zamiaru deprecjonować kogokolwiek i stawiać się na podium społeczeństwa, bo też i nawet nie miała ku temu podstaw. Ale, na litość Pańską!, oni mogą sobie pracę zaklepać pod koniec maja, a ja ? No ale nic. Trzeba usilnie poszukiwać jakiejś niszy gdzie tylko czekają rozłożone w wachlarze oferty pracy od 13 do 14 z godzinną przerwą na lunch, urlopem na Woodstock i co najmniej średnią krajową miesięcznie. No i wszystko to tylko oczywiście do końca wakacji, bo potem magisterka przecież. ^^

A na domiar złego ten cholerny xaotyczny onanista nadal bawił się w tybetańskiego mnicha o lekkim zabarwieniu schizofrenii. Właściwie to nawet przestała się tym przejmować, ostatecznie z każdym pierdolcem można się pogodzić, nie zmienia to jednak faktu, że wszystko skończyło się w sposób nie do końca odpowiedni, jakkolwiek by sobie tego nie tłumaczyć. Bo przecież nie uświadamia się komuś kretynizmu i braku zasad, by potem po pijaku spełniać jego marzenia za jeden uśmiech. I w ogóle co to tak właściwie oznacza, kiedy psychopata nazywa kogoś pierdolniętym ? Należy to zaliczać do wysublimowanych komplementów, czy też może wyrzutu hipokryzji ? A zresztą... whatever.

Serie seriali o seryjnych mordercach poprawiają humor. Nawet bardzo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz