wtorek, 19 marca 2013

Croire aux miracles et à la magie

świat oszalał na tą pseudo wiosnę.

historia powtarza się tak idealnie, że nie wygląda to już na cykle, a wręcz na kalkę, z drobnymi poprawkami naniesionymi przez upływ czasu, miejsce i percepcję. Mało istotne w gruncie rzeczy determinanty chwil. Chwil, do tego stopnia niezwykłych, że mam z tego miasta naprawdę solidną garść wspomnień, takich, przy których zawsze, absolutnie zawsze będę miała dreszcze.
historia, jak zresztą wszystkie najpiękniejsze historie, dotyczy oczywiście półboga w ambie glorii, który co prawda waha się już na granicy bycia ćwierćbogiem jedynie, niemniej jednak moja (niezrozumiała) fantazja nim nadal przeżywa te sinusoidalne fazy gigantycznego wzrostu. ale do rzeczy, dzieci, do rzeczy.

bez backgroundu, bo był wcześniej. wcześniej było też o palpitacjach, rozwianych włosach i nieziemskim szoku. na dziś, a raczej na reminiscencję z wczoraj wibrujące tętnice, połamane płoty i pierwszy tak wspaniały weekend od dwóch lat niemalże.
generalnie, kiedy widzisz kogoś po raz pierwszy w życiu, jako fantom na ścianie i nie sądzisz, że kiedykolwiek dane wam się będzie spotkać, potem następuje akcja palpitacja, o której pisałam poprzednio, a dwa tygodnie po tejże akcji, nagle, zupełnie nieoczekiwanie spędzacie niedzielny poranek w jednym łóżku z szampanem, kawiorem i całowaniem, to - ja najmocniej przepraszam za wulgaryzmy - ale to jest pierdolony sen. (!!!) jest lepsze niż sen, bo dzieje się jak najbardziej na jawie, mimo, że nawet w najśmielszych fantazjach z okresu pierwszego psycho uwielbienia nie byłabym w stanie zwizualizować sobie takiej akcji.

tak na dobrą sprawę, było całkiem zwyczajnie, w sensie, bez filmowych wzlotów, księżniczek i tym podobnych ozdobników. Mokra pościel, dom pełen ludzi, pomięte ubrania, kradziony kawior i ruskie wino musujące. Nawet samo całowanie nie należało do najlepszych w moim życiu, ale fakt, że to właśnie on (ON!), że te amby, glorie, że to trochę tak, jakbyś spędziła ranek z wokalistą ulubionego zespołu i nagle okazałoby się, że to taki sam normalny człowiek jak inni. i jeszcze kawa, słońce, papierosy, a na końcu zrobiłaś Panu Bogu rosołek.

jest najpiękniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz