poniedziałek, 12 listopada 2012

Halo, mi tu szaro.

"Chuj z tym" jako wyraz całkowitej rezygnacji.

czy ty przypadkiem za dużo nie przeklinasz?
za dużo. o wiele, kurwa, za dużo.
ale jak można inaczej, skoro taki weltschmerz, taka grawitacja, że jezusmarja. Depresja listopadowa uderzyła prawie dokładnie w połowie miesiąca, tak bardzo znienacka jak tylko można. Niby wszystko dobrze, słońce świeci, kawa pełna mleka i wolna niedziela, a tutaj tak nagle, hrabia Ef., Maria P. i też mam ochotę położyć się pod kuchenny stół. Słuchawki na uszy i powtarzam znowu razem z nim przyjedź, to uwierzę.
I takie to przekorne, że wręcz hipokryzją zalatuje, że uwielbiam zaciągać się fajką, właśnie wtedy, kiedy mówi, żebym tyle nie paliła, nie wdychała tego dymu. Nie wdycham przecież. Wzdycham sobie tylko (ah ah ahh ahhh), charczę z cicha i nadal nie wiem co ze sobą zrobić. That's the point.
Straciłam apetyt, libido, auto-motywację i parę innych istotnych czynników osobowości. Tak jakbym nie potrafiła egzystować samodzielnie. Tak jakbym musiała prosić, żebyś przyjechał, naprawił mnie, posklejał, poukładał. Jeśli nie wszystko, to chociaż to libido. Z resztą może jakoś sobie poradzę.
To mnie chyba dobija najbardziej. To, że stałam się w jakiś sposób tragicznie miękka, niezdolna do samoregeneracji, zależna od kogoś tak bardzo, że w tych najgorszych chwilach mam wrażenie, że mogę nawet przestać oddychać, jeśli nie będziemy oddychać tym samym powietrzem.
Ja pierdolę, to takie patetyczne, że sama nie wierzę co piszę, ale na Boga!, naprawdę miałam dziś takie myśli. Hormony kobiece u szczytu menstruacji, potrafią zadziwić nawet po 10 latach regularnego działania.
Swoja drogą, gdzieś po drodze zaszła we mnie tak nieprawdopodobna ewolucja, że to bodaj pierwsza niezażarta depresja jaką pamiętam. Bez spaghetti, bez czekolady, nawet bez wódki. Najgorsze 20 minut spędzonych w sklepie kiedy obijałam się o ludzi wyganiając z głowy myśl, że wódka jest Ci dziś potrzebna jak tlen.
Skończyło się dobrze. Pozycją embrionalną i uśmiechaniem się do słuchawek. Dodając do tego dziko realistyczne sny i tymbarka znalezionego na ulicy - dzisiaj tylko my.

Miłość kap kap pada jak deszcz,
Nastaw uszy, unieś się i leć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz