piątek, 25 marca 2011

I jutro może być za późno...

... więc dzisiaj daj mi wszystko, co tylko jest możliwe. 
Zdanie to uparcie nie chciało jej wyjść z głowy, nie i już. Mąciło ukrytym przekazem, raziło otwartością i prowokowało do bicia się z myślami. Bo przecież to taki cholerny dysonans. Przy całym tym oświeceniu, świadomości, że to tak beznadziejnie realne, a co za tym idzie braku nadmiernych wymagań, przy twierdzeniu, że w gruncie rzeczy jest dobrze, zawsze pojawiało się to. Mistrzowsko dokonywana sztuka nadinterpretacji i doszukiwania się piękna w najzwyklejszym księżycu. Uparte przekonanie, że dobór miejsca, słów i muzyki znaczy naprawdę cholernie wiele. A jeśli już, to na pewno na innej płaszczyźnie, niż to jest w rzeczywistości.
Nie, nie, nie ! Nie i chuj. Muszę się ogarnąć,  bo takie maślaczenie się wszystko psuje. Oderwawszy wzrok od fal, przeczesała ręką rozwichrzone wiatrem włosy i pokulała do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz