wtorek, 22 marca 2011

pierwsza zasada niespodzianek...

...głośno i wyraźnie podkreśla, iż przychodzą one, jak sama nazwa wskazuje, w najmniej spodziewanym momencie. Czasem też w najmniej odpowiednim, ale z tym idzie się jakoś uporać. Dla przeciętnej księżniczki pojawienie się w życiu niespodzianek może oznaczać tylko jedno - rozpierdol. Rozpierdol ów przejawiać się może przykładowo totalnym brakiem konsekwencji w zamierzeniach, bo nagle, niespodziewanie, ktoś się odezwał, próbując zrujnować dopiero co zbudowane silne postanowienie wyjebanego, może również oznaczać przecenę czekolady, kiedy wszelkie decyzje o zdrowym stylu życia odchodzą w mroki niepamięci, bo przecież "promocja trwa tylko tydzień". Może się wreszcie zdarzyć i tak, że w stanie najbardziej chorym i zasmarkanym, a jednak niewątpliwie pociągającym, księżniczka spotka na swej drodze swojego byłego ulubionego chłopaka z litrem wódki, który w nagłym przypływie braterskiej miłości postanowi wyleczyć ją z dupresji i pootwierać wszystkie czakry. Cały rozpierdol polega tutaj na etycznym (nie mylić z estetycznym) traktowaniu zwierzątek domowych w warunkach zimowych, jak również miłości do rozwleczonych dresów. Że o pozostałych składnikach imprezy nie wspomnę.
Optymistyczne motto tygodnia: przez żołądek do serca, przez żołądkową do łóżka.
Ejmen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz