niedziela, 11 marca 2012

One way or another

I'm gonna find ya', I'm gonna get ya', get ya', get ya', get ya'!

mogłabym sobie to uznać za motto weekendu, bo się zaplątało w zwoje mózgowe i nie chce wyjść. I dobrze.
I ach, jakież zajebiste dwa dni, jakże poetycko zmitrężone na plebejskich rozrywkach w rytmie rockabilly!
Jakże zajebiście tańczysz, och, jesteśmy królami parkietu. Buahahah!
Bo ja już taka jestem. Patetyczna i górnolotna.
Najlepiej, najmocniej, najszczęśliwiej. Tu, czy tam, nieważne, grunt że jesteśmy młodzi, piękni i wyjebani na wszystko. I te sesje zdjęciowe i spacery i podróże. I psycho-zombie-penguin dance w rytm Dance of Death. Coincidence? Of course.
Poniższa ilustracja stanowi genialne podsumowanie całego tego pierdolca.
Nous on fait l'amour on vit la vie
Jour après jour nuit après nuit
A quoi ça sert d'être sur la terre
Si c'est pour faire nos vies à genoux
On sait que le temps c'est comme le vent
De vivre y a que ça d'important
On se fout pas mal de la morale
On sait bien qu'on fait pas de mal.


powyższy tekst też.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz