sobota, 24 września 2011

Irish ferment

-You and I should stay friends.
-Really?
-No. Go fuck yourself.*

jak się człowiek obudzi z bolącym gardłem, to potem już cały dzień taki z dupy, jeśli chciałoby się używać tych kolokwialnych wyznaczników wartości. jakkolwiek, jeśli to ma być dodatkowym powodem dla wypicia czterech herbat z malinami, czyli więcej niż ponad normalne zachcianki, to może niech i tak będzie.
przez cały dzień jeden tylko papieros. niesmakujący wybitnie, a jednak. ugiąwszy się pod presją nadchodzącego wkurwienia ostatecznego wolałam wyjść na balkon i powdychać trochę cyjanowodoru aniżeli wybuchnąć wiązanką bluzgów za wpierdalanie mi się z one republic, prosto w irlandzki cud Carrantouhilla. tak właściwie można by uznać, że wkurwiają mnie rzeczy nadzwyczaj banalne, ale w gruncie rzeczy cały proces jest dużo bardziej kompleksowy, by nie rzec - skomplikowany. Skomplikowane to, to nie jest na pewno, nie tak trudno się wkurwić w opisanych wcześniej okolicznościach. składa się jednak na to tyle mini-cząstek, mikro-problemów, powodów i wahań, że jedną tylko częścią nie dałoby się tego osiągnąć.
tak sobie myślę, że jeszcze przed zaśnięciem pójdę na jedną fajkę. nie to, żeby jakoś szczególnie mnie ciągnęło. bardziej psychicznie, rytualnie, tak bym bardziej chciała.
pociągi na Wrocław i Nysę napierdalają bez ustanku, a w głośnikach, gdyby ktoś wcześniej nie załapał jeszcze, irish, irish, irish. W przerwie od Kossakowskiej, Oskar i Pani Róża. Książka na jedno posiedzenie z herbatą (ok. 75 stron) jakkolwiek mądra bardzo, napisana z humorem i zajmująco. Oczywiście o ile mądrości nie definiuje się jako nawiedzony bełkot zrozumiały tylko dla innych nawiedzonych/natchnionych chwilowo.**
a to nawet adekwatne:
Myśli, których się nie zdradza, ciążą nam, zagnieżdżają się, paraliżują nas, nie dopuszczają nowych i w końcu zaczynają gnić. Staniesz się składem starych śmierdzących myśli, jeśli ich nie wypowiesz.
 generalnie raczej na pewno będę do tego wracać. Taki mniej fantastyczny Mały Książę.


*przypis w zasadzie zbędny.
**ezo-kurwa-teryczny. och, jestem taką ignorantką. ^^ 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz