środa, 28 września 2011

Podobno są przestrzenie między nami.

urojone, ujarane me kochanie.
Pan Ef. hrabia miód, cud unikat jak numer pesel. Uzależniłam się.
pierwsza kawa od zeszłej niedzieli, czyli mniej lub więcej półtora tygodnia przerwy. High & dry na pełnej kurwie, słońce palące i ten cudowny balkon. Do tego niebieski L&M. Nie da się, choćby nie wiem co, przy tej rytualności cholernej rzucić fajków całkowicie. Można jak dotychczas ograniczać. Ograniczać jak najbardziej, ale zawsze lepiej i spokojniej kiedy paczka leży na stole, w razie gdyby jakaś zachcianka przyszła.
A w tle ciągle przewija się pan Ef. który melorecytując przekonuje
Nie, nie, nie to nie jest miłość
To wyczuwalne, namacalne pod palcami
Przyciąganie ciał
Takie porno dla egzaltowanych dam.
och. Że też wcześniej tego nie usłyszałam. Jakoś w najtrafniejszych momentach się nie zdarza. Chociaż teraz moment też dosyć trafny. Bo jak się myśli, ze wszystkimi prawie szczegółami, to potem można to właśnie pod powyższe podciągnąć.
Idę na kolejnego papierosa, bo potem jak słońce zajdzie, to one już tak nie cieszą.

a few minutes after.
w pełni czilałtowy papieros przy prawie już zachodzącym słońcu. Niebo malowane w białe paski chmur. Ładne. 28. Czyli to dziś, czy jeszcze nie? Nie wiem, zgubiłam rachubę. Zresztą i tak nie ma to znaczenia większego. W sensie i tak nic nie zmienia na dłuższą, czy też krótszą metę. Co do snów, dziś pobiłam wszystko. Nie pamiętam treści, jakkolwiek koc wyjebany za łóżko, chusteczki higieniczne zaplątane w prześcieradło i Ignacy na podłodze sugerują, że musiało być ciekawie.
Uch, och, ach. Przestrzenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz