wtorek, 11 października 2011

Oh my darling, chyba czeka mnie psychiatryk.

Dziwny dzień. Oczywiście na początek należałoby zaznaczyć, że mowa o poniedziałku. Znów nie wyrobiłam się w dobowym cyklu pisania, w związku z czym blogger myśli, że jest wtorek rano, podczas gdy tu dalej trwa poniedziałkowy wieczór. Do rzeczy. Dwugodzinna wyprawa po osiedlu w celu spędzenia kilku wkurwiających minut na poczcie i zakupienia najpotrzebniejszych rzeczy takich jak kalendarzyk na 2012 rok z Marilyn Monroe na okładce. Na dodatek zaczął mi pękać gips. Od pięty, powoli, ale konsekwentnie i skutkiem tego muszę jutro dołożyć nieplanowaną wizytę w szpitalu. Well. Nadszedł również dzień na eksperymenty z henną, w rezultacie których I'm totally fucking awesome redhead. Nie to, żebym wcześniej ruda nie bywała. Ale świeży kolor to jednak świeży kolor. I chyba wkroczyłam na ścieżkę wojenną z fanatycznymi współlokatorkami. Uhu. Atmosfera w pokoju jest gęsta jak niegdysiejszy kisiel cebulowy Kubusia i smakuje też jakoś podobnie. Ej no, ale kurwa. Jakbym się nie odzywała to by mnie nasiadły na amen, że się tak nawet do tematu odniosę.
Cytat na dziś, inny niż planowany, znaleziony przypadkiem na fejsbuku.
"Twój pech polega na tym, że wpadłaś na człowieka, który wolał stchórzyć niż oddać się szaleństwu, które być może nie miałoby przyszłości, ale dostarczyłoby Wam obojgu sporo doświadczeń i radości. Niektórzy nie zdają sobie sprawy, że to piękna rozkosz przepierdolić kawał życia. Niektórzy szukają szczęścia, przygód, pragną wolności, ale gdy spotykają na drodze wolną jednostkę, to albo srają w gacie albo zaczynają strzelać. Na świecie nie brak komedii omyłek.Tym co czyni nasze życie ubogim, nie są dramaty, rozstania czy traumy, ale zwykły strach. A ja coraz mniej się boję kolejnych życiowych katastrof, bo wyciągam z nich wnioski..."
takie to ładne, że nie mogłam się powstrzymać przed udostępnieniem, części oczywiście, ale tej najlepszej pod obecnym kątem myślenia. Spać. Papieros i do łóżka. A propos papierosów, pojawił się ciąg skojarzeniowo-wspomnieniowy. Marlboro Frost i poleciało, jak lawina, te uśmiechy, te spacery i na końcu ten obiecany dobry seks. Ale teraz przecież tak nie można. Po tym jak słodka Suzie usidliła G. na drugie, tym razem jego własne dziecko, jedyne co wypada to spalić tego papierosa z niebieską nitką i wrócić pod kołdrę snuć inne zakończenia tej bajki. I close my eyes so I can dream of ways to keep you occupied.
Wow. That's hot.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz