piątek, 28 października 2011

I'm not giving in.

Kolejne odkrycie muzyczne, kolejna piosenka soundtrackowa z cyklu gdyby życie było filmem. Cytat na dziś dzień:
Rosyjscy psychologowie opublikowali wyniki badań. Zgodnie z nimi, dla dobrego psychicznego samopoczucia należy każdego dnia przytulić osiem osób. Albo dać jednej po mordzie.
I choć nikogo dziś nie przytulałam, a tym bardziej nie dałam nikomu w ryj to i tak dzień zaliczyć można do udanych. Po pierwsze słońce. Po drugie powrót do pracy i nawet nieźle to znoszę, po trzecie korki, no i wreszcie ta miła staruszka z przystanku, która dała mi roślinkę na zrastanie się kości i kilka jabłek. Fajnie jest wiedzieć, że są jeszcze mili ludzie na świecie. Na koniec, na zwieńczenie dnia, makaron i brokuły w wersji cztery sery. Danie tyleż szybkie, co efektowne, no i cudowne w smaku oczywiście. Nieodłącznie kojarzy mi się również z tym chyba-najlepszym-weekendem tej wiosny. Z tym weekendem kiedy najpierw było Opole (swoją drogą jeżdżę teraz po mieście i odtwarzam trasę Chabry-Rampa na podstawie flashbacków) i najlepsza impreza Propagandowa, na której byłam. A po powrocie do ONY oglądaliśmy komedie romantyczne przy Coca-Coli i ogromnej ilości papierosów, a potem po raz pierwszy pieprzyliśmy się przy świecach i nastrojowej muzyce. W sumie, gwoli ścisłości, Ty pieprzyłeś głupoty a ja konwenanse, niemniej jednak było tak sielankowo-zajebiście, że bardziej być nie mogło. Rano kawa i papieros do łóżka i ten tekst, że gdy się nie złoszczę, jestem najpiękniejszą istotą na świecie. I na obiad, późny obiad właśnie, brokuły, cztery sery i cola. Dokładnie tak, jak dziś.
Kurwa, dobra, kończę to zanim się rozmarzę(żę też przy okazji). Nie, naprawdę nie, żeby coś, ale autentycznie było tak pięknie, że chciałoby się za happysadem wykrzyczeć mamy spore szanse przeżyć jeszcze jeden taki dzień.
I co z tego, że nie mamy. Tu nie o to chodzi wcale.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz