środa, 5 października 2011

Psychobabble

Ej no wiesz. Odkąd zdecydowałam, że wyjebię się na kuśtykanie po mieście, moje życie jakby nabrało blasku. Blasku? Spokoju w sensie. Aaaaa.
No właśnie. Migreny i histerie minęły jak ręką odjął i nawet mi się gotować zachciało. Efektem powyższych jest kurczak w sosie śmietanowo-ziołowym z ryżem i purée z warzyw. Właściwie to miały być warzywa na parze, no ale coś się rozgotowało i akurat w tym przypadku pozorna chujnia obróciła się w coś ewidentnie dobrego. ;)
Abstrahując od korzyści kulinarnych ogólnie uznać można, że jest lepiej. (Think of the good sides - you can relax for a little time) oh daaaa.
Nie muszę kulać pół godziny od przystanku do uczelni, zastanawiając się (mimowolnie) czy kiedykolwiek skrzyżujemy spojrzenia czy nie. No jasne, że nie, coś ty zwariowała?! Te 25 metrów odległości rzeczywistej to jakieś 25 km. w przestrzeniach podprogowych. Przecież. 
Przy okazji mijam na ulicy wygolonego kolesia z obłędem w oczach, który po wnikliwej wymianie spojrzeń artykułuje tonem olśnienia Aaaaah cześć!  koleś ubrany jest na czarno, a na plecach równie czarna kostka z naszywką i widniejącą na niej pierdoloną gwiazdą chaosu. Albo jakimś innym okult symbolem, albo miałam zwidy, no ale kurwa. I to mnie dopiero nakręca na myślenie! Bardzo.
I gdzieś się to cały czas tłucze po głowie. Może łatwiej byłoby gdybym się wtedy zakochała? Bo to logiczne, jakby nie patrzeć. Jak się zakochasz to w końcu się odkochujesz. A tak, kiedy przywiążesz się emocjonalnie to co zostaje do roboty, poza tym pustym, bezzasadnym myśleniem? Odwiąż się, proste. Może Cię zaskoczę, ale nie. Jak się kurwa odwiązuje, jak nie ma łączności? Nie ma łańcuszka, sznurka, najcieńszej, jebanej nitki nawet już nie uświadczysz. To teraz weź i kurwa odsznuruj buty na rzepy.
No i widzisz.
Myślałem, że wszystko się ułoży jakoś...
No kurwa nie wyszło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz