sobota, 15 października 2011

Muzyka pod wpływem.

Coraz bliżej. Coraz bardziej niecierpliwie. Bo już tego nudzenia się za wiele. A mimo wszystko. Wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie, jak w jakiejś cholernie zakręconej bani psychopaty. Niedawno jeszcze B-Complex (hej Maleńka, słuchasz B-Complex? Iloveyou!) bo przecież nie można być ignorantką aż taką, by nie wiedzieć na co prowincjonalni superbohaterowie z systemem operacyjnym zamiast mózgu wyrywają panienki na uniwersytetach. Taka tam dygresja. Okazuje się jednak, że wcale ignorantką nie jestem, że ja już to znam! Znaczy się znałam, kiedyś tam, wcześniej, jakkolwiek nie pamiętałam nic. Masz to wrażenie, że zakochałaś się po raz drugi. Wrażenie poniekąd słuszne, gdyż  
dla pocieszenia dodam, że ta piosenka Ci się zawsze podobała! :P
jeb. Kolejne wrażenie. Tym razem a'la ofiary wypadku. Amnezja pourazowa, reminiscencja, te klimaty.
Nie, nie, nie mam do Ciebie żalu. Traktuję Cię jak wypadek! ;d
Buahahah, dobrze powiedziane.

Kilkadziesiąt zapętleń później A Perfect Circle. Pierwszy rok, biczowanie i poi. Początki last fm, początki wszystkiego właściwie. I przy okazji całkiem, zamarzyły mi się ostatnio LEDowe poi, co może oznaczać, że w czasie najbliższym powrócę do kręcenia. Może.
A teraz Hey. Hej! Total combo.
Różowe kreski samolotów tanich i drogich linii lotniczych startujących z Wrocławia przecinające szaro-granatowo-purpurowy zachód słońca. No kurwa, jakżeż poetycko! 
A u mnie to, co zwykle. Zapalam świeczki i skaczę na wielkiej, turkusowej piłce. Mam niebieski, gumowy plaster na palcu, bo wylałam sobie wrzący olej na lewą dłoń, ale za to naleśniki wyszły naprawdę zajebiste. Spiłowałam sobie paznokcie, pyłki zamiotłam pod koc i czytam o świętej Asi od tirowców i Czarnej Grecie, redaktorce naczelnej miesięcznika Twój Gumowy Chuj.
Très magnifique!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz